poniedziałek, 28 kwietnia 2014

"Musisz iść do góry, pod prąd".


"Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę." 
    Nic nie dzieje się przypadkowo. Na próbę też nic się nie dzieje. Jeszcze bardziej nic nie dzieje się bez sensu. Wszystko ma swój sens, czasami ukryty, ale zawsze ma.
    Życie jest na tyle dziwne i skomplikowane, że żyjąc już nie tak całkiem krótko (o mamo, 21 lat?!) nie rozumiem praktycznie nic. Dlaczego ludzie, którzy posiadają tyle ciepła i dobroci w sobie nie mogą żyć jak inni, tylko są dotknięci tak ciężkim losem, że chcąc pomóc nie wiesz od czego zacząć? Analogicznie, dlaczego ludzie, którzy mają praktycznie wszystko są przesiąknięci zawiścią i wrogością? Dlaczego ludzie odchodzą z dnia na dzień, tak nagle? Po co nam to wszystko? Dlaczego tak bardzo tego nie rozumiem. Dlaczego mi Ciebie brakuje mimo, że minęło już trochę czasu. Dlaczego nie mogę pogodzić się z tym, że nigdy już Ciebie nie zobaczę. Dlaczego to wszystko jest takie trudne...


"Więc w tej ciszy uk­ry­ty ja - liść,
os­wo­bodzo­ny od wiatru,
już się nie tros­kam o żaden z upa­dających dni,
gdy wiem, że wszys­tkie upadną."
     Czas płynie coraz szybciej. Znika, jak piasek między palcami... Przemija, jak deszczowa chmura, jak zły nastrój... Tak, szybko...
    Nie wiem, co będzie za rok, a co za pięć lat. Nie chcę narazie o tym myśleć. Chciałabym oderwać się na chwilę od tej codziennej bieganiny, od tego wszystkiego... Może na chwilę, może na dwie, albo na dziesięć... Może wtedy spotkałabym Ciebie jeszcze raz, może udałoby się nam porozmawiać o czymkolwiek, byleby zamienić z Tobą jeszcze kilka słów... Nie byłam na to wszystko przygotowana i chyba nadal nie jestem... Nadal czekam, aż przyjedziesz, każdy weekend to czekanie...

"Wczo­raj do Ciebie nie na­leży. Jut­ro niepew­ne... Tyl­ko dziś jest Twoje."
     Chciałoby się żyć na te 100%. Robić to, co uważa się za słuszne, mówić to, co się czuje. Ile w człowieku jest ludzkości? Ile jeszcze musi się stać, aby ludzie zaczęli doceniać siebie?





    To wczoraj było piękne. To musiał każdy przeżyć, indywidualnie. Mimo, że krakowskie Łagiewniki stały się "drugim Rzymem", każdy z osobna musiał przeżyć to inaczej. Szkoda tylko, że są i tacy, którym przeszkadza nawet powiew wiatru i trochę słońca...
Ja, mimo wszystko - dziękuję, Janie Pawle II.



Zdjęcia z wczorajszej projekcji filmowej. Franciszkańska 3.
Polecam, jeśli ktoś nie mógł być i nie widział.
I żałujcie Ci, którzy mogli, a nie przyszli.

https://www.youtube.com/watch?v=2nW-Zc7Hea4





1 komentarz: