niedziela, 21 września 2014

"I'm walking away..." - Karolina, Natalia, Paulina :)



"Sometimes some people get me wrong  
When it's something I've said or done  
Sometimes you feel there is no fun  
That's why you turn and run..."



    Wakacje za nami, część wróciła już do szkół, część jeszcze cieszy się kilkoma dniami beztroski. Tak, należę do tej drugiej grupy :P Love freedom!

Dzisiaj krótko. Poznajcie Karolinę, Natalię i Paulinę, która podobno jest moją siostrą... ;)


  Rola główna:
Karolina Bereta
Natalia Cieśla
Paulina Zagórska






















poniedziałek, 8 września 2014

I’m coming home...



"Back where I belong
I’ve never felt so strong
feeling like there’s nothing that I can’t try..."


   

Początek i koniec. 
Czuję się tak, jakby nadszedł koniec. Ale wierzę, że to dopiero początek. 



Nadszedł czas powrotu do szarej codzienności. No może nie takiej zwyczajnej codzienności, bo nie codziennie słyszę "dzień dobry" od recydywisty. Dużo planów, tylko sił brak. Potrzebuję jakiejś ładowarki, żeby załadować od nowa baterie, bo te skończyły już swój żywot...

Już niedługo trochę nowości. Trochę zabawy z aparatem, trochę portretów, trochę reporterki, trochę bieli i trochę czerni... 
I mam nadzieję, że z nowym nastawieniem.


sobota, 21 czerwca 2014

I'll be missing you...

Every step I take
Every move I make
Every single day, Every time I pray
I'll be missing you
Thinking of the day
When you went away
What a life to take
What a bond to break
I'll be missing you



Czas zdecydowanie za szybko mija. Kończy się pewien etap, zaczyna kolejny. Będę tęsknić, jak nigdy dotąd! Zaczęła się wielka bitwa, która zakończyć się może tylko i wyłącznie wygraną. Żaden inny scenariusz nie jest brany pod uwagę. Żadne słowo i żaden gest nie zniszczą tego co już zostało zbudowane. Nikt nie przekreśli tego wszystkiego, za dużo czasu już poświęciłam. Wojna rozpoczęta, zakończenie przewidywane na koniec sierpnia.

Wszystkim odwiedzającym życzę cudownych wakacji, niech będą one przeżyte w jak najlepszy sposób. Bądźcie szczęśliwi, cieszcie się tą chwilową, bo chwilową, ale radością, dajcie z siebie wszystko co najlepsze.

Dziękuję za każdą odsłonę mojego bloga i zapraszam na przełom września/października na dalsze fotograficzne i nie tylko potyczki. :)




czwartek, 19 czerwca 2014

"Better run, faster than my bullet" - Kasia :)




I've waited for a long time.
And say, 'Your hat's on fire, you must have lost your wits' yeah
Yeah the slight of my hand is now a quick pull trigger.
I reason with my cigarette.




Typowo portretowo. Ta sesja zalicza już conajmniej miesięczny staż, jednak znów się tak złożyło, że właśnie dziś pokazuję, co działo się pewnego ciepłego majowego dnia... ;)
Dziękuję i mam nadzieję do zobaczenia na jakieś powtórce w październiku. ;)


  Rola główna:
  Kasia Kolenda






















niedziela, 15 czerwca 2014

"Krótka piłka"

2.

    To był ciężki dzień. Pełen porządków i nowego aranżu. Nowe światło powoli wkrada się do starego pokoju, wywołując malutki uśmiech na spokojnej twarzy. Trudno sobie wyobrazić uśmiechniętą twarz, skoro zawsze była taka inna, dziwna, bez żadnego wyrazu, bez uczuć, powalająca swoją starością i zatroskaniem. Jednak to zaskakujące ile może dać trochę nowego światła, jak bardzo może zmienić sposób patrzenia. Zwykłe krzesło dostało nowe, wyjątkowe miejsce, lampka nocna otarta z kurzu pokazała w końcu swój prawdziwy kolor, a skarpetki nie błąkały się już chaotycznie, bo każda odnalazła swoją drugą część.
    Chwilowe zamyślenie przerywa pukanie do drzwi.
    -Kto tam? - pyta Dziewczyna N.
    -Otwórz, muszę z tobą porozmawiać.
    Zdziwiona tak stanowczym głosem, ale nie wahając się przekręciła klucz dwa razy w lewo i drzwi się otworzyły. To był Igor, jej przyjaciel od najmłodszych lat.
    -Masz chwilę? - zapytał.
    -Jasne, wejdź.

    Usiedli przy drewnianym stole. Czajnik z gwizdkiem właśnie dał znać, że można parzyć zieloną herbatę.
    -Co się stało? Wyglądasz na zmartwionego. - rozpoczęła rozmowę Dziewczyna N, szykując dzbanek i dwa kubki.
    -Ok, nie będę owijał w bawełnę. Potrzebna jest mi twoja pomoc. Za dwa dni wyjeżdżam w delegację, moja Sara musi jechać do mamy, przynajmniej na tydzień. Właśnie wyszła ze szpitala i dopóki nie znajdziemy jej opiekunki nie może przebywać sama, nie poradzi sobie. Jesteśmy pod ścianą, nie mamy się do kogo zwrócić, a jedyną odpowiedzialną osobą w okolicy jesteś ty.
    -Do czego zmierzasz?
    -Wiem, że kochasz dzieci. Wiem, że proszę o dużo. Ale czy mogłabyś zająć się przez te kilka dni naszym maleństwem?
    Chyba zwariował. Chcieli zostawić pięciomiesięczne dziecko pod opieką Dziewczyny N.! Jak on sobie to wyobraża?! Co będzie, jeśli zacznie płakać i w żaden sposób nie będzie można go uspokoić?! Co jeśli przez przypadek połknie jakiś mały element? A co, jeśli Dziewczyna N. straci na chwilę uwagę i dziecko wypadnie z wózka?! Nie ma mowy.
    -Mogę popilnować waszego kota, ale nie dziecko. Chyba nie zdajesz sobie sprawy jaką chcesz zrzucić na mnie odpowiedzialność! Dobrze wiesz, że w trudnych chwilach zawsze jestem przy was i staram się jakoś pomóc, ale nie mogę się zająć waszym dzieckiem. To zbyt duża odpowiedzialność, nigdy bym sobie nie wybaczyła, jeśli coś by mu się stało.
    -Czyli nie pomożesz?
    -Mogę pomóc, ale w inny sposób! Mogę podlać kwiatki, mogę nakarmić waszego psa i dwa koty, ale nie mogę zająć się waszym dzieckiem! Pomyśl trochę!
    -Wyobraź sobie kim ty musisz być, że zwracamy się z taką prośbą właśnie do ciebie. Zobacz, ile my mamy sąsiadów. Państwo Nowakowie, ta miła, starsza pani z naprzeciwka, młode małżeństwo, Radek z dziewczyną, rodzice Angeli z wnuczkami, a prosimy właśnie ciebie. Dla nas jesteś jak prawdziwa rodzina i tylko tobie z nich wszystkich jesteśmy w stanie zaufać.

    Dziewczyna N. nie wiedziała co myśleć. Owszem, wiedziała jak opiekować się takimi maleństwami mimo, że nie była matką. Wiedziała, że kiedy dziecko płacze trzeba sprawdzić czy nie jest głodne, czy nie uwierają go ciuszki, czy ma czystego pampersa, czy nie razi go światło. Ale to nie jest godzina, czy dwie. To conajmniej trzy dni.
    -Co będzie, jeśli coś mu się stanie?
    -A co może się mu stać u ciebie?
    -Wiesz, że go nie skrzywdzę, ale nie mam na wszystko wpływu. I doskonale wiesz, że nie wybaczę sobie nigdy, jeśli przez moją chwilową nieuwagę coś mu się stanie, no cokolwiek. Wiesz, że jeśli by się coś stało wyląduję w psychiatryku. A wtedy z mojego beznadziejnego życia zostanie jeszcze mniej.
    Te słowa brzmiały w uszach Igora przez dłuższy czas. Wiedział, że Dziewczyna N. nie jest zwykłą dziewczyną, że siedzi w niej coś, czego nie mógł do tej pory rozgryźć, że jest coś czego się boi albo coś, do czego boi się przyznać. Ale wiedział też, że to ona potrafi rozwiązać każdy problem, że tylko ona jest zawsze gotowa pomóc i tylko jej mogli zaufać.
    -Pomożesz mi?
    -Jesteś moim dłużnikiem conajmniej do... końca tego roku.

    Trudna decyzja, wielka odpowiedzialność. Dziewczyna N. nie wiedziała, co przyniosą te trzy dni. Bała się nagłego wypadku, pożaru domu, włamania, katastrofy, wybuchu jakiejś wojny. Bała się, że przez to może stać się coś, co skrzywdzi to maleństwo. Ale klamka zapadła. Od jutra bierze odpowiedzialność za przetrwanie świata.





czwartek, 12 czerwca 2014

"Is it right?" - Agata :)


Maybe a drama or a poem
But still he doesn’t, no
The time is ticking in his ear
The holy silence disappears



Nadrabianie zaległości. Tyle się ostatnio dzieje, że nie ma czasu na nic. Z Agatą na zdjęciach spotkałyśmy się... w maju! Tak, w pewny ciepły, majowy dzień. Nie wiem dlaczego dopiero teraz skrobię posta... To wszystko przez tą bieganinę! Skończysz jedno, już musisz zaczynać następne i tak w kółko... Zero odpoczynku. W ogóle, w tym roku będzie ciężko o odpoczynek. No, może parę dni w grudniu, w święta. ;) Póki co sesja (ta mniej przyjemna) trwa, podmioty właściwe w sprawach bezpieczeństwa wewnętrznego państwa nie wiedzą jak się mają, a język angielski śmieje się z moich prób zrozumienia jego wnętrza życząc mi przy okazji wszystkiego najlepszego.

Pomijając wszystko to, co złe i nieprzyjemne - trochę Agatki. Poznałyśmy się kiedyś kiedyś na kursie foto, odkrywając razem co z czym się je. Jednak kurs to nie była chwilowa przygoda, jeśli mamy tylko czas to w ramach samodoskonalenia się chodzimy po krakowskich zakamarkach i uczymy się wzajemnie od siebie. Ale w maju spotkałyśmy się w nieco innym celu - ja pozostałam w swojej roli, Agatka zamieniła się chwilowo w moją modelkę. Bardzo dziekuję za zaufanie!
Mam nadzieję, że to nasze "samodoskonalenie" będzie się częściej odbywać niż dotychczas... ;)

Tymczasem - see you later!
Czas ucieka... egzamin czeka. ;)


Rola główna: Agata Babula












piątek, 9 maja 2014

"Pokój"



1.

    Otworzyła drzwi. Ciężkie, drewniane, z miedzianą klamką i starymi zawiasami. Kurz unosił się nad spokojnie stojącymi krzesłami, strumień światła rozświetlał najciemniejsze zakamarki. Tyle wspomnień łączyło ją z tym miejscem. To tutaj pierwszy raz rozwaliła kolano, powiedziała pierwsze słowo. To także tutaj zaczęła dorastać. To wszystko, to było tutaj.
    Pokój nie należał do najczystszych. Może dlatego, że od zawsze była bałaganiarą i wolała mieć wszystko po swojemu, nie według czyjegoś wzoru. Na stoliku musiało być mnóstwo ołówków, czystych kartek i gumka do mazania. Lub długopis. I obok małe palenisko, aby to wszystko później zniszczyć. No bo po co to komuś jest potrzebne, po co ktoś ma wiedzieć o tym, że godzinami przesiaduje nad głupią kartką papieru i rysuje swoją przyszłość lub pisze o tym, że marzy o normalności. Tak było jej łatwiej, to był jej świat i nikogo nie obchodziło, co robi, jak się zachowuje i co czuje.
    Dziewczyna N. zawsze była inna. Inaczej się ubierała, inaczej się śmiała, inaczej myślała. Taka czarna owca wśród czystych owieczek. Tkwiła w tym przekonaniu i każdy w tym przekonaniu ją utwierdzał. Przywykła do tego wszystkiego, do odrzucenia, do braku zainteresowania, do samotności. Ciągle czuła, że źle robi, że powinna coś zmienić, ale najzwyczajniej w świecie tego nie potrafiła. Nie da sie zmienić w jednym dniu zwłaszcza, że całe życie tkwi się w błocie. Być może nie potrafiła, być może miała za mało odwagi. Albo po prostu nie chciała. Tego nie wiem, chyba nie znam jej aż tak dobrze żeby mówić, co tak naprawdę czuła. Ale to jest tylko próba odgadnięcia jej "być". Chcę poznać jej prawdziwą historię.
    I właśnie dziś nadszedł czas, aby coś zmienić. Wiadomo, wiatru zmienić nie możemy, ale zawsze możemy stawiać żagle. Ona już postawiła swój pierwszy żagiel. Dzisiaj. Postanowiła, że posprząta swój pokój. Za dużo tam jest wszystkiego. Za dużo kartek i ołówków. Chce to wszystko zmienić, żeby w wieku 50 lat nie musiała powiedzieć, że za mało wychodziła na zewnątrz i za mało czasu poświęcała innym, że tak rzadko bawiła się ze swoim ulubionym psem. Nie chce już marnować swojego czasu na rozmyślanie, planowanie każdego następnego kroku. To takie monotonne i beznadziejne! Rozpoczyna się wojna, w imię normalności.

CDN...



poniedziałek, 28 kwietnia 2014

"Musisz iść do góry, pod prąd".


"Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę." 
    Nic nie dzieje się przypadkowo. Na próbę też nic się nie dzieje. Jeszcze bardziej nic nie dzieje się bez sensu. Wszystko ma swój sens, czasami ukryty, ale zawsze ma.
    Życie jest na tyle dziwne i skomplikowane, że żyjąc już nie tak całkiem krótko (o mamo, 21 lat?!) nie rozumiem praktycznie nic. Dlaczego ludzie, którzy posiadają tyle ciepła i dobroci w sobie nie mogą żyć jak inni, tylko są dotknięci tak ciężkim losem, że chcąc pomóc nie wiesz od czego zacząć? Analogicznie, dlaczego ludzie, którzy mają praktycznie wszystko są przesiąknięci zawiścią i wrogością? Dlaczego ludzie odchodzą z dnia na dzień, tak nagle? Po co nam to wszystko? Dlaczego tak bardzo tego nie rozumiem. Dlaczego mi Ciebie brakuje mimo, że minęło już trochę czasu. Dlaczego nie mogę pogodzić się z tym, że nigdy już Ciebie nie zobaczę. Dlaczego to wszystko jest takie trudne...


"Więc w tej ciszy uk­ry­ty ja - liść,
os­wo­bodzo­ny od wiatru,
już się nie tros­kam o żaden z upa­dających dni,
gdy wiem, że wszys­tkie upadną."
     Czas płynie coraz szybciej. Znika, jak piasek między palcami... Przemija, jak deszczowa chmura, jak zły nastrój... Tak, szybko...
    Nie wiem, co będzie za rok, a co za pięć lat. Nie chcę narazie o tym myśleć. Chciałabym oderwać się na chwilę od tej codziennej bieganiny, od tego wszystkiego... Może na chwilę, może na dwie, albo na dziesięć... Może wtedy spotkałabym Ciebie jeszcze raz, może udałoby się nam porozmawiać o czymkolwiek, byleby zamienić z Tobą jeszcze kilka słów... Nie byłam na to wszystko przygotowana i chyba nadal nie jestem... Nadal czekam, aż przyjedziesz, każdy weekend to czekanie...

"Wczo­raj do Ciebie nie na­leży. Jut­ro niepew­ne... Tyl­ko dziś jest Twoje."
     Chciałoby się żyć na te 100%. Robić to, co uważa się za słuszne, mówić to, co się czuje. Ile w człowieku jest ludzkości? Ile jeszcze musi się stać, aby ludzie zaczęli doceniać siebie?





    To wczoraj było piękne. To musiał każdy przeżyć, indywidualnie. Mimo, że krakowskie Łagiewniki stały się "drugim Rzymem", każdy z osobna musiał przeżyć to inaczej. Szkoda tylko, że są i tacy, którym przeszkadza nawet powiew wiatru i trochę słońca...
Ja, mimo wszystko - dziękuję, Janie Pawle II.



Zdjęcia z wczorajszej projekcji filmowej. Franciszkańska 3.
Polecam, jeśli ktoś nie mógł być i nie widział.
I żałujcie Ci, którzy mogli, a nie przyszli.

https://www.youtube.com/watch?v=2nW-Zc7Hea4





środa, 16 kwietnia 2014

"I stared up at the sun" - Iza :)


"I stared up at the sun
Thought of all the people, places and things I've loved
I stared up just to see all of the faces
You were the one next to me."


  Jak najbardziej można zaliczyć ten dzień do udanych!! Ciche, spokojne miejsce, trochę deszczu... Czasem tylko przeszedł osiedlowy bywalec i pani z dzieckiem i psem... Ja tam wolę koty, ale od tego właśnie dnia Izka chyba jeszcze bardziej pokochała psy! (Mam nadzieję, że torba ma już status "pierwszej świeżości"?) ;)

Odważna, pomysłowa, inteligentna, z dobrym serduchem... Czasami za dobrym. Taka - nasza Iza. Gospocha. Biedronka.