poniedziałek, 2 grudnia 2013

"[...] życie to taki dziwny prezent."

"[...] życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że się dostało życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć."




To my.
Małe, nic nieznaczące elementy. Elementy, w których tak naprawdę brak całości. 
Brak jakiejkolwiek harmonii. Brak spójności.

Życie to wyścig, który każdy chce wygrać. Każdy chce, ale nikt nie może.
Ironia?







To my.
Próbujemy żyć jak dorośli. 
Próbujemy podejmować ważne decyzje, które kiedyś i tak nie będą nic warte.
Szukamy szczęścia, którego ciągle brak.

Chcemy odgadnąć co przyniesie nowy dzień, ale nikt nie może tego zrobić. Nikt i nic.
Ironia?







To my.
Żyjemy jak dorośli. Mamy uczucia, więc dlaczego nie?
Przecież to takie proste. Wszystko jest nadzwyczaj proste, tylko ludzie wszystko sobie komplikują.

Jesteśmy dorośli. Jesteśmy szczęśliwi.
Ironia? 







To my.
W ucieczce od problemów, w pogoni za szczęściem. Szczęściem niewidocznym, nie zawsze dostrzegalnym.
Jakże łatwo uciec. Stchórzyć i uciec. Przecież to takie proste.

Szkoda tylko, że każdy problem wraca. Czasem nawet z podwójną siłą.
Ironia?








To my.
Samotne elementy, bez perspektyw na lepsze chwile. Bez aspiracji, bez ambicji, bez możliwości zmian.
Jesteśmy, bo Ktoś tak chciał. Bo ten Ktoś ma wszystko poukładane i doskonale wiedział, dlaczego tego chciał. 
Miał plan, który my powinniśmy wypełnić.

Każdy ma swój własny plan. Plan nieznany, który musi wypełnić.
Ironia?







To my.
My i chwila zwątpienia: czy tak miało być? Czy mogło być inaczej i czy od nas to zależało?
Czy to już koniec, czy jednak początek?
Czy próbowaliśmy stworzyć całość, czy dążyliśmy do podziału?
Czy to wszystko było dobre?

Zero odpowiedzi.
Ironia.









To jest życie.
Pełne niepewności i wahania.
Pełne bólu i radości.
Pełne niespodzianek i porażek.






Fajnie byłoby wiedzieć, jak właściwie wygląda szczęście. Chociaż na chwilkę.
Ale chyba dam sobie spokój. To nie dla mnie. To dla innych, lepszych.

Chwila zwątpienia, różne, dziwne i mniej dziwne sytuacje i już człowiek zmuszony jest do refleksji. 
Nienawidzę tego!



*Zdjęcia zrobione podczas jeszcze ciepłego spaceru z Agatą po Kazimierzu.

6 komentarzy:

  1. Jestem pod wrażeniem. Byłyśmy w tych miejscach razem i nie nie mogę uwierzyć jak Ty to zrobiłaś, że uchwyciłaś takie momenty, takie akurat kadry. Wszystko układa się w jedną spójną całość. Niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba tylko potwierdza, jak ludzie, z pozoru podobni do siebie się różnią. Każdy inaczej widzi tą samą rzecz. Ale to dobrze! :) Gdyby ludzie byli identyczni, świat byłby strasznie nudny. ;)
      Dzięki za odwiedziny i miłe słówko!
      Mam nadzieję, że to nie ostatni taki spacer z aparatem. :)

      Usuń
  2. Ci państwo na ławce i to pod nim mi się najbardziej podobają :) Tzn. wszystkie są w ogóle rewelacyjne, taki urok codzienności :) (+ zgonik na trawie xd)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam w tym zgoniku na trawie widzę drugie dno. :P
      Dzięki za odwiedziny! :)

      Usuń
  3. Masz duszę Żanett, Twoje zdjęcia też. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo klimatyczne zdjęcia. :)

    OdpowiedzUsuń